19 marca ustawodawcy Hongkongu jednogłośnie przyjęli przepisy bezpieczeństwa, które mogą nie tylko podważyć jego reputację jako międzynarodowego centrum biznesowego, ale także jeszcze bardziej zagrozić wolnościom w rządzonym przez Chiny mieście. Uchwalona w dwa tygodnie po jej pierwotnym przedłożeniu w Radzie Legislacyjnej w dniu 8 marca, ustawa, zwana artykułem 23, wprowadziła szereg nowych przestępstw przeciwko bezpieczeństwu narodowemu, takich jak zdrada, szpiegostwo, ingerencja zewnętrzna, a także kradzież tajemnic państwowych. Niektóre z tych przestępstw są zagrożone karą pozbawienia wolności, nawet do dożywocia.
To "pospieszne" ustawodawstwo zostało ostro i publicznie skrytykowane przez kraje na całym świecie, takie jak Australia, Japonia, Stany Zjednoczone i Tajwan, między innymi. Niektóre z tych krajów zaktualizowały również swoje zalecenia dotyczące podróży do Hongkongu, doradzając swoim obywatelom zachowanie ostrożności podczas planowania podróży do tego Specjalnego Regionu Administracyjnego Chin.
Co stanowi prawo?
212-stronicowy projekt ustawy, który jest rozumiany jako próba "załatania" luk w bezpieczeństwie narodowym przez pro-pekińskich ustawodawców, wszedł w życie 23 marca. Ustawa kryminalizuje wszystko, co uznaje się za secesję, działalność wywrotową, terroryzm, szpiegostwo, a także zewnętrzną ingerencję w sprawy Hongkongu. Przestępstwa, które w jakikolwiek sposób zagrażają bezpieczeństwu narodowemu, podlegają karze dożywotniego pozbawienia wolności. W przypadku szpiegostwa i sabotażu (w tym ataków cybernetycznych) maksymalna kara wynosi do 20 lat pozbawienia wolności.
Poza tym art. 23 zezwala również na procesy "za zamkniętymi drzwiami". Uprawnienia policji zostały w związku z tym rozszerzone, aby umożliwić zatrzymanie podejrzanych na okres do 16 dni bez postawienia zarzutów i ograniczyć im możliwość spotykania się z prawnikami. Nawet po przyznaniu kaucji osoba może mieć ograniczone możliwości poruszania się i komunikacji. Jeśli okaże się, że organizacje i firmy "pracują dla obcych sił", mogą one otrzymać zakaz prowadzenia działalności w Chińskim Specjalnym Regionie Administracyjnym. W tym przypadku siły zagraniczne lub zewnętrzne mogą obejmować zagraniczne rządy, organizacje polityczne lub osoby fizyczne; osoba uznana za winną współpracy z nimi w celu ingerencji w krajowe i/lub lokalne władze może zostać skazana na dożywotnie więzienie.
Co więcej, w każdym przypadku "nieprzewidzianych okoliczności" ustawodawcy Hongkongu mają pełne uprawnienia do tworzenia i karania nowych przestępstw. Zasady te będą miały zastosowanie również do działań podejmowanych poza Hongkongiem (zarówno przez mieszkańców, jak i firmy).
Inne postanowienia, o których należy pamiętać, to:
- Przeniesienie niektórych spraw do rozpatrzenia na kontynencie. Niektóre procesy będą rozpatrywane za zamkniętymi drzwiami (w Hongkongu).
- Należy ustanowić komisję bezpieczeństwa narodowego z doradcą mianowanym przez Pekin, aby egzekwować przepisy.
- Ostateczna władza w zakresie interpretacji prawa należy do Pekinu. Jeśli prawo okaże się sprzeczne z jakimkolwiek prawem Hongkongu, pierwszeństwo ma prawo chińskie.
- Zagraniczne organizacje pozarządowe i agencje informacyjne będą ściśle monitorowane.
- Wszelkie zniszczenia lub uszkodzenia obiektów transportu publicznego będą klasyfikowane jako terroryzm.
- Podejrzani o łamanie prawa będą pod ścisłą obserwacją, mogą też być szpiegowani.
- Osoby uznane za winne na mocy art. 23 nie będą już mogły ubiegać się o urząd publiczny.
- Prawo to ma również zastosowanie do osób niebędących stałymi rezydentami i osób "spoza Hongkongu, które nie są stałymi rezydentami
Obecna sytuacja w Hongkongu
Należy zauważyć, że nie jest to pierwszy raz, kiedy takie prawo zostało wprowadzone w życie. W 2003 r. ustawodawcy próbowali uchwalić art. 23, jednak powszechna krytyka społeczna (akcja protestacyjna ponad 500 000 osób) spowodowała, że został on całkowicie zniesiony.
Tym razem jednak atmosfera w Hongkongu jest zupełnie inna. Opinia publiczna wydaje się być wyciszona z powodu represji związanych z bezpieczeństwem. Zdecydowana większość prodemokratycznych osobistości miasta przebywa w więzieniu, skazana lub postawiona w stan oskarżenia na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym z 2020 roku. Pozostali uciekli za granicę. W rezultacie władza ustawodawcza Hongkongu jest pozbawiona jakichkolwiek prodemokratycznych polityków opozycji.
Konsultacje społeczne w sprawie nowych przepisów trwały tym razem zaledwie 28 dni, czyli o dwa miesiące krócej niż podczas pierwszej próby w 2003 roku. Odnosząc się do informacji zwrotnych otrzymanych w okresie konsultacji, rząd stwierdził, że 98% "wykazało poparcie" dla nowego prawa, a tylko 0,7% wyraziło swoje niezadowolenie. Co więcej, ustawodawca zwołał specjalne sesje w celu pierwszego i drugiego czytania proponowanej ustawy w dniu 22 marca i w ciągu trzech godzin została ona wprowadzona.
To "przyspieszenie" zostało zainicjowane przez Johna Lee, szefa rządu Hongkongu (znanego również jako przywódca SAR), który powiedział ustawodawcom, aby przyjęli ustawę "na pełnych obrotach".
Lee stwierdził później, że prawo jest konieczne, aby "zapobiec przemocy w czarnych szatach". Było to wyraźne odniesienie do masowych i czasami gwałtownych protestów prodemokratycznych z 2019 r., kiedy setki tysięcy obywateli Hongkongu maszerowało ulicami, domagając się większej autonomii spod kontroli Pekinu.
Zaplanowano trzecie czytanie ustawy, jednak data i godzina nie zostały jeszcze ogłoszone przez władze.
Globalna reakcja na artykuł 23
Podczas gdy wiele krajów obawia się, że ustawa może poważnie zaszkodzić reputacji Hongkongu jako międzynarodowego centrum finansowego, wiele osób uważa również, że może ona również podważyć "prawa i wolności" osób przebywających w mieście.
Australia, Japonia, Tajwan, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zdecydowanie wyraziły swój sprzeciw wobec ustawy. Niektóre z nich niedawno zaktualizowały swoje zalecenia dotyczące podróży do Hongkongu, doradzając swoim obywatelom zachowanie ostrożności podczas odwiedzania Chińskiego Specjalnego Regionu Administracyjnego. W niektórych krajach, a mianowicie w Australii, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Japonii i Stanach Zjednoczonych, rozpoczęto akcje protestacyjne. Na Tajwanie dziesiątki aktywistów z Hongkongu, Tajwanu i Tybetu zebrało się w popularnych miejscach turystycznych i publicznie potępiło posunięcie administracji Hongkongu.
Nie tylko kraje, ale także kilka grup obrońców praw człowieka i organizacji praw człowieka wyraziło obawy dotyczące niektórych aspektów art. 23, takich jak zakres przestępstw takich jak "ingerencja zewnętrzna". Według Sarah Brooks, dyrektorki Amnesty International w Chinach, to konkretne przestępstwo ma moc ścigania aktywistów, którzy kontaktują się / komunikują z zagranicznymi osobami lub organizacjami. Bez względu na temat dyskusji, taka interakcja zostanie uznana za "zagrażającą bezpieczeństwu narodowemu". Co więcej, we wspólnym oświadczeniu wydanym przez Radę Demokracji Hongkongu z siedzibą za granicą wezwano do nałożenia sankcji na Hongkong i chińskich urzędników zaangażowanych w szybkie śledzenie prawa, a także zażądano przeglądu obecnego statusu biur gospodarczych i handlowych Hongkongu na całym świecie.
"Niepokojące jest to, że tak ważna ustawa została wprowadzona w życie w trybie przyspieszonym, pomimo poważnych obaw dotyczących niezgodności wielu jej przepisów z międzynarodowym prawem dotyczącym praw człowieka" - powiedział w oświadczeniu Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Volker Turk.
Odpowiedź z Hongkongu i Chin
Niemniej jednak, pomimo tak silnego sprzeciwu, władze w Hongkongu i Chinach "zdecydowanie potępiły takie polityczne manewry z przekręcaniem faktów, sianiem paniki i szerzeniem paniki". Chiny również potępiły krytyków ustawy, oskarżając nawet Wielką Brytanię i Unię Europejską o "hipokryzję" i stosowanie "podwójnych standardów".
Uwagi te pojawiły się, gdy brytyjski minister spraw zagranicznych, David Cameron, wspomniał, że ustawodawstwo naruszyło chińsko-brytyjską wspólną deklarację, międzynarodowo wiążące porozumienie podpisane w 1984 r., na mocy którego Pekin zgodził się zarządzać Hongkongiem zgodnie z zasadą "jeden kraj, dwa systemy".
"Wielka Brytania wygłasza podburzające i nieodpowiedzialne komentarze na temat sytuacji Hongkongu ... wszystko to wynika z głęboko zakorzenionego sposobu myślenia jako kolonizatora i kaznodziei" - powiedział komisarz spraw zagranicznych Pekinu w oświadczeniu.
W kraju, minister sprawiedliwości Hongkongu stwierdził, że obywatele, którzy angażują się w wielokrotne publikowanie i wyrażanie zgody na zagraniczną krytykę, zostaną uznani za winnych podżegania do nienawiści wobec władz.
"Powiedzmy, że w ekstremalnych sytuacjach, jeśli ktoś wielokrotnie publikował [krytykę z zagranicy] w Internecie i okazywał zgodę - i że dodawał komentarze tylko po to, by podżegać innych ludzi do nienawiści wobec Hongkongu i rządu centralnego - to oczywiście istniałoby ryzyko" - powiedział Paul Lam w wywiadzie telewizyjnym.
Teraz jednak okaże się, czy to drakońskie prawo, o którym mówią międzynarodowe media, z powodzeniem "zapewni (Hongkongowi) dobrobyt i stabilność", czy też będzie stanowić głębokie wyzwanie dla porządku międzynarodowego, grożąc dalszym pogorszeniem stosunków między Chinami a resztą świata.